niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 2

-i gdzie on jest?! - spytałam wkurzona
-spokojnie Charlotte, pewnie korki są na mieście...-odpowiedziała
-W Nowym Yorku są korki ale nie tu...
-skończ wreszcie!-krzyknęła
-ale o co Ci chodzi? to ty mi rujnujesz życie przeprowadzką do Europy!-wzięłam walizkę i ruszyłam przodem
-dokąd idziesz?!
-Na zewnątrz...  Chcę się przewietrzyć-odpowiedziałam łagodniejszym tonem
-Zaczekaj na mnie. Proszę-powiedziała a ja zaczekałam na nią.- Dziękuje.
-Jak ten twój Will teraz wygląda?
-krótkie brązowe włosy, nawet umięśniony dość wysoki...
-To on?-przerwałam jej
-co?... tak to on! -ucieszyła się- Will!! WILLY!! hej tu jesteśmy!!-zaczęła krzyczeć
-Po co tak wrzeszczysz? możemy do niego podejść i dopiero się z nim przywitasz, a nie...-odpowiedziałam, czując wzrok wszystkich ludzi na mnie
Zabrałyśmy walizki i ruszyłyśmy szybkim krokiem z stronę faceta ubranego w zieloną koszulę, czarną kurtkę, czarne spodnie i eleganckie buty.
-Cześć dziewczyny jak minął lot?-spytał Will
-Okropnie/Super- powiedziałyśmy jednocześnie
-Ouou widzę, że tu ktoś dzisiaj w złym humorze -powiedział
-Dobra daruj sobie.... -odburknęłam- możemy już jechać?
-Tak oczywiście, zapraszam, panie przodem-powiedział
Moja mama aż cała zrobiła się czerwona z podniecenia, ehh wkurza mnie ten gościu, ciekawe jaki będzie jego syn. 
Zapakowałyśmy bagaże do samochodu, ja zajęłam miejsce z tyłu a moja mama miejsce pasażera. Włożyłam słuchawki do uszu a po chwili ruszyliśmy. Will i Ruth (tak ma na imie moja mama) prawie cały czas trzymali się za ręce. Wyglądało to trochę dziwnie. Ja wyglądałam przez okno, patrząc na krajobraz. To zupełnie coś innego niż w Nowym Yorku. Tu jakieś drzewa, a tam przy ulicach palmy rosną, tu prawie w ogóle korków nie ma a w NY, aż szkoda gadać czasem cztery godziny się stoi, może jednak polubię to miejsce, ciekawe cze będę miała tu jakiś znajomych... z moim charakterem? hahah nie sądzę. Dotarliśmy na miejsce, wysiadłam i do mojego nosa doleciał całkiem nowy zapach, świeże powietrze, nie jak w NY, to jest cudowne. Popatrzyłam się wokoło, a wszędzie kolorowe płotki lub niski żywopłot, no fajnie fajnie...
-Idziesz czy zostajesz?-wyrwał mnie z zamyśleń Will
-O sorki, ide ide-odpowiedziałam i pobiegłam w stronę samochodu, wzięłam resztę swoich rzeczy i ruszyłam do domu.
-Kochanie, może Soren pokazał by Lottie miasto? I zabrał by ją na London Eye. Ale po obiedzie, okey skarbie?- spytała mama
-Jasne, czemu nie-odpowiedział- Soren! Chodź na chwilkę!
Słyszałam jak ktoś szybko zbiega po schodach.
-Cześć. - powiedział chłopak i uśmiechnął się. Był troszkę niższy od Willa, miał tak około 185cm wzrostu, brązowe włosy postawione na żel i niebiesko zielone oczy.
-Hej- odpowiedziałam- Jestem Charlotte, ale mówią mi Lottie.
-A ja jestem Soren-odpowiedział
-Synek pokażesz Lottie jej nowy pokój? - spytał Will
-Tak jasne, z przyjemnością- odpowiedział z uśmiechem-chodź za mną.
Soren wziął moje najcięższe bagaże i poszedł przodem, ja wzięłam resztę i podążyłam jego śladem. Weszliśmy po schodach na piętro, Soren uchylił trzecie drzwi po prawej i powiedział
-Chłopaki ja za chwilę przyjdę, tylko pokaże Lottie jej pokój. Okej?
-Spoko- odpowiedzieli chłopcy chórem.
Zdziwiłam się troszkę, nie myślałam, że ktoś będzie w domu oprócz Willa i Sorena, kiedy będziemy się wprowadzać z mamą. No nic. Soren poszedł w korytarz na lewo i otworzył pierwsze drzwi na prawo.
-Wchodź, to twój nowy pokój, a drzwi dalej to twoja łazienka-powiedział promiennie- Przyjdę za dwie minutki, a ty się rozgość.
-Okej, Wielkie dzięki- odpowiedziałam z uśmiechem.
Weszłam do mojego pokoju i ujrzałam pokój, o jakim zawsze marzyłam. Był taki sam, jak go zaprojektowałam w swoim szkicowniku. Chyba mama musiała do niego zaglądać, a w dodatku jest jeszcze balkon i własna łazienka. Żyć nie umierać. Odłożyłam pudełka na ziemię i rzuciłam się na łóżko. Leżałam przez dłuższą chwilką patrząc się w sufit, ale czyjś cichy, piękny śmiech sprawił, że wróciłam na ziemię.
-Umm hej...? czego tu szukasz?-spytałam zdziwiona i zarazem oszołomiona wyglądem chłopaka. Był wręcz idealny. Wzrostu Sorena, no może nieco wyższy, blond włosy, chyba farbowane bo widać odrosty oraz niebiańsko niebieskie oczy.Chabrowa koszulka opinała się na jego torsie, uwydatniając jego mięśnie, oraz obcisłe czarne rurki i vansy, idealnie na nim wyglądały.
-Hej jestem Niall a ty?-uśmiechnął się a ja prawie zaniemówiłam.
-eee ja? ja jestem Charlotte, ale możesz mi mówić Lottie.
-Miło mi.
-Mi również. Ale możesz mi powiedzieć, co ty tu robisz?-spytałam
-Ja jestem kolegą Sorena i razem z chłopakami siedzimy u niego i myślimy nad planami na wspólny wyjazd za tydzień.
-Aha okej.. ale co ty robisz w moim pokoju?
-Skorzystałem z okazji, bo Soren wyszedł do sklepu z resztą chłopaków do sklepu, kiedy byłem w toalecie i jestem sam.
-Ahaa no okey. Jak chcesz to wejdź - odpowiedziałam i poszłam zobaczyć jaki mam widok z balkonu. Gdy stałam na balkonie, poczułam ciepły oddech na moim karku.
-Patrz, na przeciwko twojego balkonu, jest mój balkon-wyszeptał mi do ucha, a ja poczułam jak po ciele przebiega mi dreszcz.
- To dobrze-uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił.
Odsunęłam się od niego i wróciłam do środka.
-Kiedy wróci Soren? Ma mnie zabrać po obiedzie na miasto, a ja już chciałabym wyjść.
-Jak chcesz, to ja mogę Cię oprowadzić. A na obiad to zapraszam Cię na pizze lub naleśniki na mieście.- zaproponował
-Nie wiem czy się mama zgodzi, ledwo Cię znam...
-To chodź się jej spytaj.-powiedział
-No okey.-odpowiedziałam
Wyszliśmy z mojego pokoju, on prowadził bo mogłam się jeszcze zgubić, a tu jest dość dużo drzwi hehe. Zaprowadził mnie do salonu, gdzie siedział Will z mamą.
-Oooo Horan co ty tu robisz? - spytał zdziwiony Will
-Przyszedłem z resztą do Sorena, ale oni się gdzieś zmyli...- odpowiedział
-Aahaa. Widzę, że już poznałeś Charlotte
-Oh tak, to wspaniała dziewczyna-powiedział z uśmiecham, a ja nie mogłam przestać się czerwienić.
-Mamo, mogę wyjść z Niallem na miasto? Obiad zjemy gdzieś w centrum. Dobrze?-spytałam błagalnym głosem. Mama popatrzyła się na mnie, na Horana, a w ostateczności na Willa, ten pokiwał głową na znak, że będzie dobrze.
-Dobrze córeczko, ale nie wróćcie zbyt późno.-powiedziała
-Niech się pani nie martwi, odstawie ją około 22 do domu-zaproponował Horan
-Ufam ci.-odpowiedziała z uśmiechem.
Wyszliśmy z salonu i poszliśmy do mojego pokoju.
-Emm Niall jakie są noce w Londynie? Bo muszę się przebrać, ale kompletnie nie wiem co założyć.-spytałam
-Noce są piękne i dość ciepłe- powiedział z rozmarzeniem. Wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Usłyszałam ciche "jaka ona piękna", lecz udawałam, że nic nie słyszałam i poszłam dalej. Po trzech minutach przebrałam się w wygodnie ciuchy, uczesałam i pomalowałam, a następnie wyszłam z łazienki. Ciągle nie mogę pojąć, że jestem w Londynie a nie w NY.
-Idziemy?- zapytał Niall kiedy go zobaczyłam. ciągle stał w drzwiach.
-Tak jasne- uśmiechnęłam się promienie.
Zeszliśmy na dół, pożegnaliśmy się z Willem i moją mamą i wyszliśmy na miasto.



Hej kochani przepraszam za tak długą przerwę :/ ale nauka była:P a teraz mam więcej czasu:)więc więcej będzie imaginów :D
pozdrawiam :*

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 1

-Córcia gdzie jesteś? Bagaże już spakowane, chcielibyśmy już ruszyć.-powiedziała moja mama
-Idę... Daj mi trzy minuty!-
-Czekam w samochodzie!!-odkrzyknęła
Dlaczego muszę opuszczać to wspaniałe miejsce? Dlaczego muszę opuścić moich znajomych i szkołę? Już przyzwyczaiłam się do mieszkania w Nowym Yorku, przyzwyczaiłam się do korków ulicznych i zatłoczonych miejsc. Mam 17 lat i powinnam sama decydować gdzie chce zostać. Przeprowadzamy się Do Wielkiej Brytanii, do nowego męża mojej matki, do Will'a. Mój ojciec zginął w wypadku samochodowym w Europie, gdzieś w górach Niderlandzkich jak miałam może 5 lub 6 lat. Lubił sobie dobrze wypić a potem wyładowywać złość na naszej rodzinie. Mam też starszego brata o imieniu Nathan, ale zniknął parę lat temu i nie kontaktuje się z nami od tamtej pory.
Idąc już do wyjścia popłakałam się, nigdy nie zapomnę tych wspaniałych chwil spędzonych razem z moimi przyjaciółmi z Chrisem i Debrą. 
-Charlotte Brown!!! Jeśli nie wsiądziesz w tym momencie do taksówki to zawlokę cię do niej siłą!- krzyknęła pełna złości moja mama.
-Już jestem na dole, buty ubieram!
Wychodząc zobaczyłam moich przyjaciół. Bez zastanowienia wpadłam im w ramiona i się rozpłakałam.
-Nigdy Was nie zapomnę!
-My Ciebie też Lotte.-powiedział Chris
-Pamiętaj, że możemy gadać przez skype o każdej porze dnia i nocy.-powiedziała Debra przez łzy
-Wiem kochani. Ja będę dzwonić i pisać, kiedy tylko będę mogła.
-Będziemy tęsknić. Idź bo się na samolot spóźnisz.-ponaglał mnie Chris z trudem powstrzymując się od płaczu.
-Wiem. Kocham Was! pa.-odpowiedziałam idąc do samochodu
-Paa-odpowiedzieli chórem machając przez cały czas póki nie straciłam ich z oczu, wjeżdżając w jedną z uliczek. 
Całe szczęście miałam blisko do lotniska. Gdy starłam łzy z policzków, mama pogłaskała mnie po plecach. Nie zważając na jej słowa włożyłam słuchawki do uszu i puściłam moje ulubione piosenki. w przeciągu może piętnastu lub dwudziestu minut dotarliśmy na lotnisko. Odbyłyśmy krótką odprawę i wsiadłyśmy na pokład wielkiego samolotu.
-Lotte zapomniałam Ci o czymś powiedzieć odnośnie Williego...-zaczęła mama
-Co takiego?! 
-On ma syna...
-Co?! Kiedy zamierzałaś mnie o tym poinformować?!-spytałam wściekła
-Ciszej, jesteśmy w samolocie.
- I co z tego?! Fajnie że...
-Oj córcia no proszę cię. Jego syn ma na imię Soren i jest o ponad rok starszy od ciebie.
-Przynajmniej tyle że starszy a nie młodszy... Mieszka z Willem?
-Tak ale za parę tygodni wyjeżdża na studia.
-Ahaa super po prostu.
Dobrze że były wakacje. Człowiek myśli, że przez ten czas się odstresuje, a tu przeprowadzka do innego kraju, nowy brat, ojczym, czeka mnie jeszcze poznanie nowych ludzi, miasta, kraju oraz tutejszej kultury... Ughh aż nie chce się żyć. 
Lot trał dobre trzy lub cztery godzinki. Dokładnie nie wiem, bo przysnęłam. Po wyjściu z samolotu i odebraniu swoich bagaży, razem z mamą zaczęłyśmy poszukiwać Will'a.


Hej ludzie macie pierwszy rozdział. Mam nadzieje , że się podobał, ale i tak co rozdział to ciekawsze wydarzenia, ciekawsi ludzie do poznania Ahh... trzeba to przeczytać :D
przepraszam że ten rozdział jest taki króciutki  :( następne będą dłuższe :D